.

Następny artykuł

Pierwsza publikacja dziennikarzy - "Lubuski Szlak Wina i Miodu"

 
Czas na przeczytanie
4 minutes
Przeczytałeś
Listopad 13, 2015 - 13:44
0 comments

Pdobno, gdy Tytani zabili boga Bachusa, Atena zebrała jego krew i spryskała nią ziemię. W miejscach, gdzie upadła, wyrosły winorośla. Nic dziwnego, skoro Bachus był bogiem dzikiej natury, winorośli i wina, stąd przedstawiany jest nieco rubasznie, z kielichem pełnym napoju bogów (wina) w dłoni. Kilka kropel jego krwi spadło też w okolice dzisiejszej Zielonej Góry, stąd winiarskie tradycje regionu. W XIX wieku złośliwi twierdzili, że tutejsze wino stosowane było podczas tortur: mało kto znosił jego smak. A jak jest dzisiaj? Zapraszamy na Lubuski Szlak Wina i Miodu.

  Wydawałoby się, że położona przecież daleko na północy, w porównaniu do znanych europejskich ośrodków winiarskich, ziemia lubuska nie jest dobrym miejscem do uprawy winorośli, a tym bardziej do produkcji dobrego wina. Jak bardzo jest to błędne założenie, można się szybko przekonać podczas wizyty w jednej z wielu winnic, jakie znajdują się nie tylko w okolicach samej Zielonej Góry, ale także nieco dalej od miasta.

     Studiując stare, XVIII-wieczne mapy, na przykład mapę księstwa głogowskiego, można zobaczyć, że obszarów uprawy winorośli było na tym terenie dziesiątki, jeśli nie setki. Duże wrażenie robią również stare ryciny związane z winiarstwem, na których niejednokrotnie zobaczyć można winnice ciągnące się po horyzont. Dzisiaj krajobraz jest zupełnie inny i w miejscach, gdzie kiedyś były winnice, rosną często lasy. Ale jakże niezwykłym i podniecającym w takim lesie jest spotkanie samotnego krzewu winnego, na poły już zdziczałego, który przetrwał dziesiątki lat, zapomniany, ale wciąż owocujący. I takie spotkania wcale nie należą do rzadkości!

     Lubuskie winnice są tak różnorodne, jak ich właściciele. Każdy z nich wkłada tyle serca w uprawę winorośli, że przejmują one charakter swych gospodarzy, co widać na każdym kroku, gdy spaceruje się po uprawie, czy degustuje wino w ich towarzystwie. Właściciele winnic mają swe własne doświadczenia, nie zawsze pozytywne, zbierane przez lata, którymi chętnie dzielą się z podobnymi sobie zapaleńcami. Wszyscy jednak, jak jeden mąż, mówią o pokorze, jakiej ogromne pokłady trzeba mieć przy produkcji wina. Wciąż uczą się na własnych błędach, bo zdarzało się, że do ziemi szły nawet setki litrów wina, którego nie można było podać nie tylko gościom, ale nawet samemu sobie.
 

     Lubuski Szlak Wina i Miodu to kilkadziesiąt podmiotów, od zielonogórskiej Palmiarni, wokół której posadzono winne krzewy, poprzez Muzeum Ziemi Lubuskiej i pełne słodkich przysmaków pasieki, po malowniczo położonewinnice. Te ostatnie są na szlaku najpopularniejsze, bo oprócz zakupów produkowanego przez winiarzy wina, można posłuchać opowieści o ich pracy, zwiedzić winnice i piwniczki, i co najważniejsze: poznać smak produkowanych tutaj win, czyli po prostu wziąć udział w degustacjach.

     Przyjrzyjmy się zatem kilku winnicom nieco bliżej...

    Niedaleko Sulechowa położona jest mała wieś Mozów, w której znajdziemy aż dwie winnice: Mozów oraz Cantina. Karolina i Mariusz Pacholakowie, którzy są właścicielami winnicy Cantina są nauczycielami, pracują zawodowo, a mimo to znajdują czas, by oddawać się swej pasji: winogrodnictwu. W Mozowie mają 1,3-hektarową winnicę, którą sukcesywnie powiększają, poza tym mają swój udział w samorządowej 35-hektarowej winnicy w Zaborze, gdzie dzierżawią 2 hektary ziemi. Dominującymi odmianami uprawianymi przez nich są Riesling, Regent, Rondo, Dornfelder oraz Bianca i Pinot Gris. Gości przybywających do winnicy wita potężna rzeźba św. Urbana, patrona winnic, rolników o dobrych urodzajów. Obok stoi zabytkowa beczka z przełomu XIX/XX wieku, o pojemności ponad 3,5 tysięcy litrów. Warto tutaj zajrzeć nie tylko z powodu wina, ale również wypiekanego w piecu chlebowym chleba, czy wędlin, produkowanych przez gospodarzy.

     W Łazie Monika i Jacek Kapałowie przez wiele lat nie mogli znaleźć sensownego przeznaczenia dla rozległej łąki za domem, położonej na południowym zboczu doliny. Dzisiaj rosną na niej krzewy winorośli, dając gospodarzom wiele radości i samospełnienia. Swoje dzieło nazwali winnicą Ingrid, a odwiedzając ich można skosztować wina białe (Pinot Blanc, Muscat Moravsky, Devin, Muller Thurgau, Riesling), a także czerwone (Pinot Noir, Zweigelt, St.Laurent, Alibernet), więc z pewnością każdy znajdzie tutaj coś dla siebie.

 

     Prawdziwym ewenementem jest winnica Na Leśnej Polanie. Zaskakujące jest w niej wszystko, począwszy od położenia w niewielkiej, zagubionej gdzieś pośród lasów osadzie Proczki (w kilku domach mieszka tutaj zaledwie nieco ponad 20 osób), poprzez osobę jej właścicieli, po sposób uprawy winorośli. W takim miejscu trudno o dobre warunki do założenia winnicy, mrozy zdarzają się dość wcześnie, więc uprawy są tutaj... pod folią. Winu to nie szkodzi, bo jest wyśmienite, o czym mogli się przekonać odwiedzający tegoroczne Winobranie na zielonogórskim rynku oraz ci, którym udało się dotrzeć do Proczek. A warto przedrzeć się przez las, by dotrzeć do osady, poznać właścicieli i spróbować wina, które produkują. Na miejscu jest również szkółka, w której można zakupić winne krzewy.

     Zupełnie inaczej prezentuje się winnica Saint Vincent, której nazwa nawiązuje do św. Wincentego, patrona winiarzy we Francji. Znajduje się w Borowie Wielkim koło Nowego Miasteczka, w dawnym folwarku dworskim. Winogrona uprawia się tutaj na powierzchni ponad 6 hektarów, a wśród dominujących odmian znajdziemy tutaj m.in. Rieslinga, Pinot Gris, Muscat Ottonel, Pinot Noir, Regenta oraz Rondo. Oferta winnicy to ciekawe połączenie francuskich doświadczeń z możliwościami, jakie stwarza ziemia lubuska pod względem rodzaju gleby i klimatu. Wina produkowane przez Saint Vincent są aromatyczne, o pełnym bukiecie i wykwintnym smaku.

     W położonych niedaleko Szprotawy Wiechlicach, w przypałacowej winnicy wszystko jest poukładane, a otoczenie czyste, zachęcające do spacerów. Pomiędzy winoroślami znajdziemy pięknie przystrzyżoną trawę, po której można chodzić, podobnie jak po fachowo przystrzyżonych trawnikach otaczających zabudowania przypałacowe. Zadbana winnica położona jest niezwykle malowniczo, z widokiem na staw i pięknie odrestaurowany pałac. We wnętrzach zachwycają zachowane podczas remontów detale, których są dziesiątki i które są dumą gospodarza obiektu, Zbigniewa Czmudy. Nie kupimy tu na razie wina, ale warto zaczepić gospodarza, który chętnie opowie o swoim hobby i poczęstuje kieliszkiem wina swego wyrobu.

     I na koniec winnica Julia, której gospodarzami są Małgorzata i Roman Gradowie. Położona jest w granicach Zielonej Góry, w Starym Kisielinie i oprócz wyśmienitego wina, wyróżnia ją park miniatur zabytkowych budowli związanych z winiarstwem, ogród zielarski oraz pasieka. Wśród 1300 krzewów szlachetnych winorośli znajdziemy tutaj m.in. Pinot Noir, Regent, Dornfelder, Saint Laurent, Silvaner, Gewurztraminer, Chrupka, Solaris, Kernling i Veltliner. Różnorodność uprawy pozwala na komponowanie ciekawych zestawień smakowych i zapachowych. W gospodarstwie produkowane jest również wino gronowo-miodowe, a gospodarze są świetnymi kucharzami.

 


     Lubuskie winnice można i wręcz należy odwiedzać. Ich właściciele chętnie widzą w swych gospodarstwach gości, zarówno grupy, jak i osoby indywidualne. Zawsze warto zaanonsować swój przyjazd, zwłaszcza gdy chcemy wziąć udział w degustacji, czy posiedzieć dłużej przy stole biesiadnym. Winiarze są osobami otwartymi, wielce rozmownymi, nie można się w ich towarzystwie nudzić. Naprawdę warto ich odwiedzić, co mogę poświadczyć osobiście, opierając się na własnych spostrzeżeniach i doświadczeniach..

AUTOR TEKSTU: Waldemar Brygier – NaszeSudety.pl

 

Zobacz także:

 
Winnica Cantina w Mozowie
Winnica Ingrid w Łazie
Winnica Na Leśnej Polanie
Winnica Saint Vincent
Winnica Julia
Winnica Pałac Wiechlice